niedziela, 26 lutego 2012

artyzm

Pamiętam jak kiedyś usłyszałam w radiu o pani sprzątaczce, która zniszczyła dzieło pewnego artysty (dokładnie było to: "gdy zaczyna kapać z sufitu" autorstwa Martina Kippenbergera, słynnego niemieckiego prowokatora) bo je... umyła, wytarła, doprowadziła do ładu, zlikwidowała te ślady deszczu, które artysta chciał właśnie uwiecznić. Jak widać nie można uwiecznić tego, co ulotne, bynajmniej nie w muzeum:) (było to w Dortmundzie pod koniec 2011 roku: (Fotografia – źródło wyborcza.pl). Dobrze,ze autor dzieła nie zobaczył jak jego wytwór wyobraźni wart 800 tysięcy "legł w gruzach"...
Niedawno wystawa Katarzyny Kozyry o znamienitym tytule "Wystawa" została uznana za kontrowersyjną- w sumie nie po raz pierwszy( początek sięga 1993 roku i "Piramidy zwierząt", potem była min. "Łaźnia męska").  W sumie fizjologia, fizjonomia,  i nie ma się czemu dziwić, ale znowu "jak po zimie" obudziło się pytanie kim jest artysta i co może a czego nie i gdzie są granice tego artyzmu...i tu zacytuje słowa pani- Marii Anny Potockiej, dyrektorki Muzeum Sztuki Współczesnej MOCAK w Krakowie.(wypowiedziała się dla krakowskiej gazety.pl):
ztuka nie jest wcale wyższym poziomem działalności, tylko formą bardzo prywatnej wypowiedzi, sformułowaną w prywatnym języku. I jest ona przede wszystkim skierowana do samego siebie, bo postawienie własnego komentarza w pozycji czegoś obcego rozszerza nasze poznanie. A dalej to już my, czyli cały ten Artworld, decydujemy, co w danym momencie jest sztuką ważną".

Cóż, ciężko z tymi słowami się nie zgodzić... Czasem można  stwierdzić,ze by się wykonało podobnie jak ten czy inny artysta jakieś dziełko, ale ... kto z nas się zdobył na to, by właśnie w taki a nie inny sposób coś zakomunikować? No właśnie:)))   wtedy jak się okazuje to już była tylko prowokacja:)

a skoro zrobiło się fizjologicznie to polecam dzieciom i rodzicom książkę Pernilli Stalfelt, która jakiś czas temu napisała książkę o kupie, i jak się okazuje ma na nią nabywców. Oczywiście książka, nie kupa:)))



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz